Kiedy zapytałam kobiety z mojego otoczenia, co im się kojarzy z określeniem “kobiera na rozdrożu”, odpowiedziały, że kojarzy im się nostalgicznie, smutno, jakoś tak rozwlekle. Z rozdarciem, szarpaniną, bezradnością, trudem wyboru, podjęcia ważnej decyzji.
To zdecydowanie nie jest przyjemne miejsce. Chociaż nie wszyscy odbierają je aż tak negatywnie – na rozdrożu może też pojawić się ekscytacja, ciekawość, energia do zmiany, to jednak chętnie znalazłybyśmy się gdzie indziej.

To ile czasu spędzimy na swoim rozdrożu zależy od wielu czynników, także od tego, jak szybko zaakceptujemy ten stan, w którym się znaleźliśmy. Bo określenie “kobieta na rozdrożu” w gruncie rzeczy odnosi się do pewnego stanu serca, duszy, ciała i umysłu.
Stan niepewności, rozdarcia, zagubienia. Stan, w którym to, co było przestaje spełniać swoją, pożyteczną dla nas, rolę. Stan, w którym nie chcemy już dłużej podążać tą utartą ścieżką, ale jeszcze nie wiemy, co wybrać w zamian.

I chociaż to nie jest przyjemne miejsce – dla niektórych tak bardzo, że nigdy nie pozwolą sobie w nim się znaleźć – to jest też niezmiernie ważnym miejscem na ścieżce Rozwojowej Zmiany. Ponieważ jest to miejsce, w którym dowiesz się o sobie i o tym, co dla Ciebie ważne, najwięcej. I dlatego akceptacja dla tego stanu, jeśli się w nim znajdziesz, jest potrzebna. Bo dopiero, kiedy zaakceptujesz fakty i wszystko, to co się z nimi wiąże, będziesz mogła ruszyć dalej. Inaczej będziesz się kręcić w kółko, albo tkwić w miejscu, jednocześnie wmawiając sobie, że gnasz naprzód.

I oczywiście nie każda kobieta musi przejść przez rozdroża, żeby odnaleźć swoją drogę w życiu, ale jeśli właśnie się na nich znalazłaś, zapraszam Cię do mojej przestrzeni. Pomogę Ci zrozumieć i zaakceptować stan, w którym się znalazłaś oraz ruszyć w dalszą drogę.