
Ja też wielokrotnie manifestowałam, wizualizowałam, marzyłam i pragnęłam, żeby w końcu dostać to, czego pragnę. Ale nic się nie działo!
Pewnego dnia jednak zrozumiałam, że robiłam to całkiem nie tak.
Bo to, co manifestowałam nie było tym czego pragnęłam naprawdę. Nie płynęło z serca, ale z wiecznie głodnego i wypełnionego brakiem umysłu, ego i innych moich biednych części.
Szukałam „inspiracji” na zewnątrz, więc w efekcie zamawiałam to, czego pragną inni, a nie to, czego ja naprawdę potrzebuję i co jest dla mnie ważne.
Ale jednocześnie dostrzegłam to, że „sam z siebie” Wszechświat podsuwa mi to, czego sobie nieświadomie życzyłam.